Niezwykły kozi ser

Niezwykły kozi ser

2

Ekologiczne kozie serki do smarowania, które można kupić w delikatesach Organic Farma Zdrowia, pochodzą z Holandii. Produkują je rolnicy, którym pomagają niepełnosprawni.

Gospodarstwo Keesa i Astrid znajduje się koło holenderskiego De Lingehof i działa jak porządnie naoliwiona maszyna. -Dziś jesteśmy dobrze funkcjonującym, sprawnym i przynoszącym zysk przedsiębiorstwem rolnym. Ale początki przygody z ekologią były zupełnie inne- wspomina Kees.

To było w 1995 roku. Kees pracował wówczas w dużym szpitalu, ale marzył o tym, aby prowadzić ekologiczne gospodarstwo. – Kiedy z Astrid mieliśmy po 19 i 20 lat nadarzyła się okazja, aby zamieszkać w pobliskim gospodarstwie. Zamiast płacenia czynszu, mogliśmy doglądać zwierząt -wspomina dzisiejszy ekogospodarz. Zgodzili się od razu, chociaż nie mieli doświadczenia. Rankami i wieczorami dbali o gospodarstwo, a w ciągu dnia pracowali zawodowo.

Rok później w okolicy pojawiła się ziemia na sprzedaż. Kees i Astrid mieli szczęście: udało im się kupić tę ziemię. Budynku mieszkalnego nie było, więc zamieszkali w kabinie kempingowej, a za resztę oszczędności kupili 300 ekologicznych kóz. Niestety szybko się okazało, że zwierzęta były chore, a sprzedawca okazał się oszustem. -To był bardzo trudny okres. Postawiliśmy wówczas wszystko na jedną kartę i prawie przegraliśmy. Z dużym trudem udało sie uratować jedynie część kóz. Niedługo potem los znów się do nas uśmiechnął: mogliśmy przejąć kozy z pobliskiego gospodarstwa, które zakończyło działalność. Tym sposobem udało się nam zgromadzić około 100 zdrowych zwierząt – mówi Kees. Później nie było łatwiej, powódź omal nie zniszczyła ich gospodarstwa. Ale w kolejnych latach życie układało się po myśli Keesa i Astrid. Metodą prób i błędów opracowali recepturę serów kozich.

Gospodarstwo szybko się rozrastało. Pracy było mnóstwo, lecz brakowało funduszy, aby zatrudnić pracowników. Wtedy lokalna fundacja złożyła propozycję, aby ich niepełnosprawni podopieczni pomagali w lekkich pracach w gospodarstwie. Ich zdaniem kontakt ze zwierzętami pomaga w terapii. Ten pomysł był ciekawy, zyskiwały na tym dwie strony.

Od tej pory do gospodarstwa każdego ranka przyjeżdżało dwóch chłopców wraz z osobą prowadzącą. Zajmowali się przede wszystkim pomocą w karmieniu i ogólną opieką nad zwierzętami. Obecnie w gospodarstwie Keesowi i Astrid pomaga 19 osób. Aby zostać członkiem tej rodziny, każda osoba musi zostać zaakceptowana przez grupę. Gospodarze przyznają, że nie są w stanie przyjąć każdego.

Piękna jest historia niepełnosprawnego Williama, który pomagał na farmie. Trafił na nią jako 16 letni młodzieniec. Był tak zamknięty w sobie, że długo nie można było nawiązać z nim kontaktu. Z biegiem czasu, z roku na rok, coraz bardziej się otwierał. -W pewnym momencie wpadliśmy na pomysł, aby Wiliam spróbował zrobić prawo jazdy na motorek (to odpowiednik karty rowerowej w Polsce). Wiliam zdał za pierwszym razem- wspomina Kees. Po 10 latach chłopiec opuścił ośrodek. Dziś mieszka samodzielnie, ma prawo jazdy na auto. Był także w stanie podjąć samodzielną pracę. – Słyszeliśmy także, że ma dziewczynę! Jesteśmy z niego niezwykle dumni – mówią rolnicy.

Gospodarstwo odniosło sukces. Tak duży, że właściciele nie byli w stanie nadążyć z produkcją. Asortyment rozrastał się w błyskawicznym tempie, a klientów wciąż przybywało. Nieoczekiwanie w 2002 roku u Astrid pojawiły się bardzo poważne problemy zdrowotne.- To był dla nas sygnał, aby zwolnić. Ograniczyliśmy asortyment do naszego „ bestsellera”, czyli świeżych serków kozich do smarowania- mówi Kees. Teraz gospodarze skupiają się na zwierzętach i na podopiecznych. Liczba kóz w ciągu ostatnich 20 lat wzrosła do prawie 2 tysięcy. – Z wielką pasją wprowadzamy w życie nasze wszystkie ekologiczne ideały. Przychód z gospodarstwa nie jest dla nas najważniejszy. Chcemy prowadzić umiarkowane, spokojne życie i dalej móc pomagać – mówi Astrid.